Znasz ten przeszywający ból głowy, który nie pozwala Ci funkcjonować? Zasięgałeś rady u różnych specjalistów? Korzystałeś z medycyny niekonwencjonalnej? Ja również. Wypróbowałam wiele metod i podzielę się z Tobą moim doświadczeniem jak u mnie przebiegało leczenie migreny.
W leczeniu migreny stosowane są dwie metody – leczenie doraźne napadu bólu głowy oraz leczenie profilaktyczne, które ma doprowadzić do zmniejszenia liczby napadów migreny. W sytuacji, kiedy te metody zawodzą, można skorzystać z metod niekonwencjonalnych.
Ja wierzyłam w rozwiązania medycyny zachodu i miałam zaufanie do lekarzy. Poszukiwania sposobu na migrenę rozpoczęłam więc od leczenia doraźnego, a potem dołączyłam do niego leczenie profilaktyczne, w którym pokładałam spore nadzieje.
Leczenie doraźne migreny
Trwało u mnie kilkanaście lat zanim zrozumiałam, że nic z tego nie będzie, ponieważ jest to rozwiązanie czasowe, a mi zależało na wyeliminowaniu migreny z mojego życia. Co, jak się okazało, nie jest wcale takie proste. Opowiadam o tym w artykule „Migrena – jak poskromiłam bestię”.
W leczeniu doraźnym migreny stosowałam leki przeciwbólowe (m.in. paracetamol, kwas acetylosalicylowy, niesteroidowe leki przeciwzapalne (NPLZ): ibuprofen, ketonal czy naproksen, ergotaminę oraz tryptany.
Zanim jednak sięgnęłam po tryptany zjadłam chyba kilka kilogramów różnych leków przeciwbólowych. Najczęściej byt to paracetamol w połączeniu z kofeiną, która miała dodatkowo wzmacniać jego działanie, o czym więcej możesz przeczytać w artykule „Czego nie jeść przy migrenie?”
Często było jednak tak, że ból głowy nie odpuszczał po tej mieszance. Rozwijał się powoli minuta po minucie, godzina po godzinie aż był nie do wytrzymania. I wtedy z pomocą przychodziły tryptany. Pamiętam pierwszy z nich, który pojawił się na naszym rynku farmaceutycznym – Imigran (sumatryptan). Nazywałam go „złotą tabletką”, nie tylko z tego powodu, że uwalniał mnie od koszmarnego bólu, ale także z powodu jego ceny. Nadal pozostaje ona wysoka. Lek jest na receptę i nie jest refundowany. Moje wizyty u neurologa ograniczały się więc do wypisania recepty. Odwiedzałam go raz w miesiącu, by wypisał mi 2 opakowania Imigranu (4 tabletki).
Potem były inne leki z grupy tryptanów lub ich pochodnych (np. Maxalt, Cinie). Doszłam do 8 tabletek w miesiącu. Najbardziej odpowiadał mi Imigran, ponieważ ma postać aerozolu, co pomagało w sytuacji, kiedy napadowi migreny towarzyszyły nudności i wymioty. Często sięgałam też po Maxalt, który dosyć szybko wchłaniał się z uwagi na liofilizowaną postać.
Tryptany mają jednak swoje wady. Nie wszyscy mogą je stosować i nie zawsze usuwają ból migrenowy. W tym drugim przypadku przyjęcie drugiej dawki leku podczas tego samego napadu jest bezcelowe. Doświadczyłam tego wiele razy.
W początkowym okresie walki z migreną wierzyłam, że powszechnie stosowne leki przeciwbólowe uwolnią mnie od bólu głowy. Były takie dni, kiedy przyjmowałam po kilka dawek takich leków. Kompletnie nie mając świadomości, jakie to może mieć konsekwencje dla mojego organizmu. Liczyło się tylko to, że muszę pozbyć się tego okropnego bólu głowy. On wykluczał mnie z normalnego funkcjonowania. Nie mogłam jeść, uczyć się, spać, a moje myśli krążyły tylko wokół bólu.
UWAGA! Paradoks leczenia migreny lekami przeciwbólowymi polega na tym, że u chorych, u których napady bólu głowy występują bardzo często i którzy wymagają przyjmowania dużych ich ilości, istnieje ryzyko rozwinięcia się bólu głowy z nadużywania leków przeciwbólowych. Jest to trudne do leczenia. Cieszę się, że nie doświadczyłam tego pomimo, że leków przeciwbólowych przyjmowałam sporo. Dlatego każdy chory powinien monitorować liczbę przyjmowanych w miesiącu leków przeciwbólowych, aby nie dopuścić do rozwoju polekowego bólu głowy. |
Leczenie profilaktyczne migreny
Rozpoczęłam leczenie profilaktyczne. Jego celem miało być zmniejszenie liczby napadów migreny, ale na działanie leków musiałam poczekać. Oceny ich skuteczności można bowiem dokonać najwcześniej po kilku miesiącach regularnego stosowania. Uzbroiłam się więc w cierpliwość.
Codziennie przyjmowałam propranolol lub flunaryzynę, które z uwagi na brak działania przeciwbólowego łączyłam z lekami stosowanymi doraźnie. Leczenie wymienionymi lekami trwało kilka miesięcy i nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Liczba migren w miesiącu nie zmniejszyła się Lekarz zdecydował się więc na włączenie innych leków stosowanych w leczeniu napadów migreny. Wśród nich były divascan i kwas walproinowy (lek przeciwpadaczkowy). Pierwszy, podobnie jak wcześniejsze leki, nie pomógł, a tego drugiego nie zdecydowałam się przyjmować ze względu na potencjalne skutki uboczne (m.in. obrzęki, wypadanie włosów, stany depresyjne, zaburzenia koordynacji, drżenie, podwójne widzenie, zaburzenia czynności wątroby i trzustki).
Ani leczenie doraźne migreny, ani profilaktyczne nie rozwiązały mojego problemu z bólem głowy. Poszukiwałam więc innych metod, które opisałam poniżej. Nie wszystkie z nich wypróbowałam z uwagi na brak dostępności do specjalistów, a także małą ich skuteczność. A o tym, które z poniższych działań faktycznie mi pomogły przeczytasz w artykule „Migrena – jak poskromiłam bestię”.
Leczenie niekonwencjonalne migreny
Ponieważ leczenie farmakologiczne zawiodło, zaczęłam rozpoznawać inne metody leczenia migreny. Wśród nich były: akupunktura, masaże, refleksologia, a także zmiana stylu życia, polegająca na zmodyfikowaniu diety poprzez wyeliminowanie składników pokarmowych wywołujących napady bólu migrenowego oraz podjęciu aktywności fizycznej (ćwiczenia ogólnorozwojowe, tenis).
W nawracającej migrenie mogą sprawdzić się jeszcze inne metody, których nie sprawdziłam. Wśród nich są: leczenie behawioralne, techniki relaksacyjne, terapia kognitywno-behawioralna („zarządzanie stresem”) oraz biofeedback. Istnieją dowody potwierdzające ich skuteczność.
Inne sposoby na migrenę
Muszę także wspomnieć o toksynie botulinowej (zwanej jadem kiełbasianym) i ziołach. W przewlekłej migrenie stosuje się miejscowe wstrzyknięcia toksyny botulinowej. Metoda ta jednak spotkała się z krytyką z uwagi na brak odpowiednich badań, a ja jej nie stosowałam pomimo, że mój neurolog wykonywał takie zabiegi.
Z kolei w przypadku ziół stosowanych w migrenie jako lek pomocniczy stosuje się dwa zioła: złocień maruny oraz lepiężnik różowy. Nie używałam ich. Poszłam jednak raz do lekarza medycyny chińskiej i otrzymałam od niego mieszankę przeciwmigrenową. Nie zaparzyłam jednak tych ziół po powrocie do domu. Bałam się, że wśród składników mieszanki będą takie, które mogą mi zaszkodzić, a ja trafiając do lekarza nie będę mogła ich nazwać. Na opakowaniu nie było składu.
Czy można całkowicie wyleczyć migrenę?
Całkowite wyleczenie migreny nie jest możliwe. Nie jest to jednak choroba zagrażająca zdrowiu i życiu pacjenta, chociaż obniża jakość życia, czego mogłam doświadczyć osobiście. Napady migrenowego bólu głowy wykluczały mnie niejednokrotnie z życia, w tym zawodowego. Wiele razy zdarzyło się, że nie była w stanie pójść do pracy. Miałam też trochę szczęście. Migrena oszczędziła mnie w ważnych dla mnie momentach, takich jak sprawdziany czy egzaminy w szkole, a potem na studiach. Jeśli wychodziłam lub wyjeżdżałam z domu, nieważne czy na krótko, czy na długo, zawsze towarzyszyła mi „złota tabletka”. Czułam się bezpieczna, gdy miałam ją przy sobie. Teraz też ją ze sobą zabieram. Tak na wszelki wypadek, bo nie pamiętam, kiedy ostatnio musiałam z niej skorzystać. O tym jak ją poskromiłam migrenę przeczytasz w artykule „Migrena – jak poskromiłam bestię”.
Jeżeli chcesz uwolnić się od migrenowego bólu głowy, napisz do mnie. Mam duże doświadczenie w poskramianiu go. Umówimy się na konsultację dietetyczną, podczas której pomogę Ci ustalić sprawców Twojej migreny i zaplanujemy takie zmiany w Twoim dotychczasowym stylu życia, aby zmniejszyć liczbę napadów bólu głowy.
Pobierz bezpłatnego e-booka
„Odporność - gdzie szukać jej wzmocnienia?”